Zawieszam na ścianie obraz.
namalowałem go na płótnie wieczora.
Jest tam ton rozmów,
gorące słowa wyznań,
lekkość dotyku i chłód wiatru,
księżyc w nocnej mgle,
bezimienne cienie,
których bliskości już nie poczuję.
To droga, którą dopiero co szedłem
a dziś wieczór na skrót,
przez albumy zdjęć.
Dotykam palcami traktu.
Czuję szorstki piasek,
kruchość liści i ulotność wrażeń.
Obraz nie ma jeszcze ram
ale nadałem mu tytuł; „Nevermore”.
U wejścia do ogrodu
na rzeźbie Pallady siedzi kruk
– ciemny anioł przemijania.
Patrzy szklanym wzrokiem zimnych oczu
a pod ich dotykiem przestrzeń traci niewinność.
W czerń jego piór wsiąkają wspomnienia
zapadają się w otchłań
I zapominam.