
Przyznam, że do napisania tego tekstu zainspirowała mnie dr Joanna Rajang, która w sposób bardzo ciekawy eksploruje obszar asertywności. Informacja zwrotna jest tu bardzo ważnym elementem.
Udzielamy jej sobie w codziennej komunikacji, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Dzieje się to, gdy wygłaszamy poglądy, zwracamy uwagę na postawy, oceniamy i dajemy rady. Mamy wszak wiele doświadczeń i „złotych myśli”, które są dla świata bezcenne!
Stanowi ona jedno z podstawowych narzędzi managerów w zarządzaniu. Towarzyszy przekazywaniu informacji o wynikach, podejmowanych wyborach i reakcji na postawy i zachowania, obecna jest przy porównywaniu pracowników, pozycjonowaniu ich w strukturze, według potencjałów i osiągnięć, oraz gdy przydzielane są im zadania. „Tadek nie da rady, ale Ewka poradzi sobie z tym koncertowo!”.
Jej używanie jest jednak sztuką samą w sobie, bo nieodpowiednio stosowana wyrządza więcej krzywd niż daje korzyści. Czy w istocie?
„Co cię nie zabije, to cię wzmocni”; mawiają specjaliści od demotywacji, od rodziców począwszy, poprzez znajomych, życiowych partnerów, współpracowników i szefów. Posiedli tę niezwykłą mądrość, której można tylko zazdrościć. I klepią nas po plecach z protekcjonalnym; „A teraz, do przodu!”.
Na szczęście nie wszyscy i nie zawsze.
Jacek Walkiewicz w swoim wystąpieniu „Pełna moc możliwości” powiedział, „ co nie zabije, to potrafi sponiewierać i zostaje na resztę życia…” Kłamał?
Przecież bolesne doświadczenia uczą nas więcej niż sukcesy. Nauki brane od życia budują wiedzę o świecie, a cięgi wzmacniają skórę. Stajemy się dzięki nim odporniejsi i silniejsi. Z tej perspektywy nie powinniśmy żałować sobie nawzajem uwag, choćby najbardziej gorzkich, bo to przecież dar. Szanujmy więc ludzi, których postrzegamy jako oprawców, mobberów i gburów… Dają nam tak wiele! Nieprawdaż?!
To jak jest więc z tą grubą skórą, którą trzeba mieć w życiu? Może wcale nie jest konieczna…
Szkoły dobrego feedbacku uczą, że jest to narzędzie do motywowania i budowania satysfakcji. Skopani i obici nie będziemy przecież szczęśliwi (poza nieliczną grupką masochistów, którym życzę jak najlepiej). W czym więc kryje się sekret dobrego feedbacku?
Po pierwsze wymaga zbudowania dobrej relacji, opartej na zaufaniu i wzajemnym szacunku, z akceptacją niezależnych wyborów i innego punktu widzenia. To nie jest łatwe i nie dzieje się szybko. Wymaga otwartości w kontaktach, o którą ciężko szefom „gabinetowym”, przykutym do biurek i foteli. Wezwani przez takiego bossa na „rozmowę motywującą”, która odbywa się raz, lub dwa razy w roku i stanowi element kultury organizacyjnej, nie będziemy raczej nastawieni pozytywnie, nawet gdy na stole pojawi się kawa i ciastka na talerzyku, po które sięgną tylko najodważniejsi. Codzienna postawa wszechwiedzącego i niezadowolonego przełożonego także nie sprzyja budowaniu zaufania. Przykłady można mnożyć.
W życiu rodzinnym małżonkom, czy partnerom niezwykle trudno jest odbierać informację zwrotną pozytywnie, tak jak i niełatwo przekazać ją bez naruszenia uczuć drugiej strony, gdy relacja pełna jest wzajemnych oczekiwań, a osoby te na co dzień dążą wyłącznie do celów materialnych. Wspólne wakacje są zbyt często rytuałem zamiast wzmacniającym więź przeżyciem. Zapamiętywanie się w wychowaniu dzieci, ciągłe poświęcenia bez tworzenia relacji, jak kropla drążąca skałę, rozkruszą w końcu najszczerszą miłość. Oby nie.
Jako rodzicom trudno przychodzi nam okazywanie zaufania dzieciom, bo przecież wiemy lepiej, a sami też często nie jesteśmy rozpieszczani przez swoich stworzycieli, którzy uważają, że młode to i głupie… choćby miało czterdzieści, czy pięćdziesiąt lat. Uznanie autorytetu też nie przychodzi łatwo. W żadnej relacji. Niełatwa jest także akceptacja niezależnych wyborów, innych niż te, jakie poczynilibyśmy sami. A gdyby dodać do tego jeszcze gotowość do wyciągnięcia pomocnej dłoni w potrzebie (ale nigdy „na siłę”, bo ponoć dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło), czy to nie za wiele?
Kolejnym utrudniającym elementem są emocje. Łatwo o nie, gdy mowa jest o wynikach, bo gdy są dobre pojawiają się często łatwe i powierzchowne pochwały, za którymi nie kryje się nic, co częściej wywołuje irytację niż zadowolenie, a gdy cyfry są złe dobry nastrój ulatnia się jak hel z balona, a oskarżenia przełożonego (partnera, rodzica etc.) odbiją się o mur naszej złości i rozgoryczenia, bo nikt nie uwzględnił okoliczności. Pojawia się tu zabójczy element oceny, której przykry zapach zatruje każdą wymianę informacji; o ile rozmowa nie będzie w ogóle jednokierunkowa, lub oparta na pytaniach zamkniętych, co stanowi tak często substytut dialogu.
Element oceny jest kluczowy w każdych warunkach. Nic tak nie poniewiera jak; „Jesteś złym ojcem, matką, mężem, zoną, pracownikiem…”. No i te uogólnienia „ty zawsze”, „ty nigdy”, albo zabawa z piaskownicy; „A ty też…”. Mało to dojrzałe, ale jakże częste.
Co jednak z własnym zdaniem? Przecież można się udusić nie wypowiedziawszy go. Spotkałem się z usprawiedliwieniem w stylu „no przecież mam prawo do własnego zdania i do jego wypowiedzenia”. Pytanie jednak; Czy ktoś pytał o to zdanie? No i, czy ta opinia nie jest bolesna, nieuczciwa i jednostronna? Zwykle jest to jak iskra na proch.
Eksplozja na życzenie. Jak więc się ustrzec przed wybuchem?
Poza tym, o czym wspominałem już wyżej, deską ratunku jest w mojej ocenie opieranie się na faktach, a najlepiej, gdy to rozmówca sam odpowie, co myśli i jak sytuacja wygląda z jego punktu widzenia, zanim wypowiemy swoje poglądy. Słowo „zanim” jest tu kluczowe!
„Jak myślisz, co mógłbyś zrobić lepiej?” pewnie zadziała lepiej niż wzmacniające skórę; „A widzisz!”.
Docenienie starań i pracy jest zwykle niczym balsam na skołatane nerwy i całą obawę. Pochwały zaś niech będą szczere, prawdziwe i celne, bo ogólne i bez poparcia w faktach wywołają jedynie irytację.
A co wy myślicie o feedbacku? Doświadczyliście mądrego, wzmacniającego i motywującego? A może był jedynie taki, że skóra stała się twardsza?
A jeśli feedback podciął wam kiedyś skrzydła i zatrzymał was w biegu, posłuchajcie piosenki Aerosmith „Ain’t enough”, z której cytat użyłem w nagłówku.
Wszystko co dobre jest w nas!
Pozdrawiam!