Urodzeni w latach 70-tych, to ludzie, którzy doświadczyli PRL-owskiego egalitaryzmu, kartek na mięso, cukier i limitowania innych dóbr, komitetów kolejkowych, marzeń epoki komunizmu jak kasety Tonsil, książki s-f czy buty Sofix, żyliśmy marzeniami naszych rodziców jak Fiat 126 P, czy wczasy pracownicze w DDR. W dzieciństwie zbieraliśmy makulaturę i butelki, a za zarobione pieniądze chadzaliśmy do kina na poranki filmowe z Bolkiem i Lolkiem, ganialiśmy od kiosku do kiosku po „Świat” Młodych”, „Młodego Technika”, a książki zachodnich twórców zdobywaliśmy w drugim obiegu w antykwariatach. Wycinaliśmy czarno-białe zdjęcia z „Gwiezdnych Wojen” z czasopism, aby wkleić je do zdobycznego zeszytu A3, a plakaty gwiazd rocka wydzieraliśmy ze środka „Panoramy”, „Razem” i okazyjnie z innych gazet, aby udekorować nimi ścianę nad łóżkiem. Słuchaliśmy muzyki z odtwarzaczy szpulowych i wiemy, jak cennym towarem były kasety niskoszumowe, kiedy już dostępne stały się radiomagnetofony np. Klaudia czy Julia. To my wyczekiwaliśmy na sygnał wysyłany radiowo w audycjach harcerskich, aby odpalić grę na pierwszych Atari lub Commodore. Nosiliśmy swoim rodzicom kanapki w czasie strajków solidarnościowych, uczyliśmy się w szkole rosyjskiego, jakim to bohaterem był Stalin i że zgniły zachód ma dla nas tylko stonkę ziemniaczaną. Łykaliśmy jod po awarii w Czarnobylu w 1986 r. Byliśmy świadomymi świadkami upadku muru berlińskiego i przemian ustrojowych lat 90-tych, wiemy kim w latach okrągłego stołu był L.Wałęsa, a kim J.Kaczyński. Starliśmy się z brutalnością kapitalizmu u jego początku w Polsce, dorabialiśmy skręcając długopisy i pakując mydełka, a na rynek pracy trafiliśmy w czasach kiedy bezrobocie było powyżej 15%, a nawet sięgało 20%, firmy pojawiały się i znikały, a wielu cwaniaków, nierzadko z koneksjami w dawnym aparacie partyjnym PZPR zbijało fortuny na denominacji w 1995 r., wyprzedaży „wspólnego” majątku przedsiębiorstw, takich jak zakładowe ośrodki wypoczynkowe. Niektórzy z nas wykorzystali szansę i wyjechali na „zachód”, a inni wykuwali swoje kariery w Polsce. Obserwowaliśmy zmieniające się rządy, złodziejstwo jednych i nieudolność innych, niekiedy uczestniczyliśmy w manifestacjach. Jesteśmy pokoleniem JPII, niezależnie od stosunku do wiary i kościoła, pokoleniem niepoprawnych marzycieli, na tyle niebezpieczni, że my te marzenia realizujemy! Pokolenie lat 70-tych to dzisiejsi 50-cio latkowie plus, najczęściej rodzice, ale wciąż z wielką siłą twórczą. Interesuje nas świat i ludzie, chcemy mieć wpływ na to jak wygląda rzeczywistość wokół. A przy tym lubimy i potrafimy bawić się doskonale.
Tę historię zacznę od roku 1971…
W 1971 powstał zespół Queen, z którego muzyką wiąże się wiele moich nastoletnich wspomnień, którego fanem był jeden z moich przyjaciół; Gienek R, którego pożegnaliśmy na zawsze 39 lat później. W czerwcu zagrali pierwszy koncert z piosenką „Stone Cold Crazy”. W roku ’71 John Lennon wydał płytę „Imagine”, Black Sabath spłodzili krążek „Master of reality”, a The Doors „Children of the grave”. Szóstego lipca zmarł Louis Armstrong, dla mnie artysta szczególny. W Polsce, w tamtych czasach przebojem było między innymi „W Polskę idziemy” Młynarskiego, w wykonaniu Gołasa, a słowa „było, nie było, w to głupie ryło…” brzmią tak Polsko.
W roku ’71 w ZSRR rządził Leonid Breżniew, a w Polsce Pierwszym Sekretarzem KC PZPZ był od roku Edward Gierek, który objął to stanowisko po Gomułce skompromitowanym krwawym stłumieniem robotniczych manifestacji grudnia ’70 na Wybrzeżu, a wczesnej poparciem interwencji LWP w Czechosłowacji w roku ‘68.
Gierek w pierwszych latach był ojcem dynamicznego wzrostu gospodarczego, którego synonimem stało się słynne „Pomożecie?! Pomożemy!”. Ten czas pamiętam przez pryzmat czekolady Wedel i oranżady z saturatorów, soku marchwiowego w „warzywniaku” i defilad pierwszomajowych z kolorowymi wstęgami, sztandarami i muzyką orkiestr dętych. Premierem był Piotr Jaroszewicz zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach w ’92. Przewodniczącym Rady Państwa został prokremlowski Józef Cyrankiewicz.
Polityka Gierka oparta o pożyczki z zachodu skończyła się kryzysem i przyczyniła się w pewnej mierze do upadku komunizmu, dzięki czemu moje dzieci mogły wzrastać w bardziej normalnym świecie, choć ja sam pozbawiony zostałem na długo wspomnianych wcześniej łakoci. Za nic nie oddam jednak wspomnień kruchych ciasteczek pieczonych przez moją mamę na każde święta, czekolady własnej roboty z mleka w proszku „Bebiko” i jeszcze wielu innych małych radości, których doświadczyłem jak i większość mojego pokolenia paradoksalnie, dzięki kryzysowi.
26 lipca w kosmos wystartował amerykański statek kosmiczny „Apollo 15”. 19 kwietnia miało miejsce wyniesienie na orbitę pierwszej w historii orbitalnej stacji, radzieckiej Salut 1 (DOS 1), a 15 listopada firma Intel wypuściła pierwszy na świecie mikroprocesor Intel 4004.
Któż mógł spodziewać się, że 30 lat później komputer stanie się największym przyjacielem człowieka, kiedy w tamtym momencie radio i magnetofon szpulowy były luksusem, a nowinki techniczne niczym filmy s-f przemycał program „Sonda”, który parę lat później oglądałem z czerwonymi uszami. Wszystkie te zdarzenia, o których dowiadywałem się z dwukanałowej telewizji, nielicznych gazet dla młodzieży, gdzie “Świat Młodych” i “Młody Technik” wiodły prym, ukształtowały mnie jako fana fantastyki naukowej, czytelnika książek tego gatunku i miłośnika technicznych gadżetów.
W tygodniu, gdy się urodziłem na liście Billboardu hitami były piosenki:
- Maggie May / Reason to believe – Rod Steward
- Superstar / Bless the Beats and Children – Carpenters
- Yo-Yo – The Osmonds
W Polsce w lipcu ’71 wystartowała audycja „Lato z radiem” a tam puszczano między innymi:
- „10 w skali Beauforta” Krzysztof Klenczon
- „Kiedy byłem małym chłopcem” – Beakout
- „Dni których nie znamy” – Marek Grechuta
W początkach lat 70-tych w telewizji premierę miały filmy „Pan Samochodzik i templariusze”, „Stawiam na Tolka Banana”, „Podróż za jeden uśmiech”, oraz „Czarne chmury”, które dorastając oglądałem niemal w każde wakacje. FSO rozpoczęło w ’72 r. produkcję samochodu Syrena 105, jakiej egzemplarz kilka lat później nabył mój ojciec, oraz w ’73 r. Polskiego Fiata 126, jakim sam jeździłem dwadzieścia pięć lat później. 6 czerwca ’73 Polacy piłkarze pokonali drużynę Anglii 2:0!!!
W roku ’74 radziecka sonda Mars 5 osiągnęła orbitę Marsa, a Mars 6 wylądowała tam zapoczątkowując epokę dążenia do lotu załogowego i marzeń o kolonizacji, które stały się planem Elona Muska (mojego rówieśnika), osoby którą podziwiam za odwagę w myśleniu i działaniu. W tym samym roku Grzegorz Lato strzelił gola Brazylii w finale MŚ w piłce nożnej w Niemczech dając reprezentacji Polski 3 miejsce! Rok później Ryszard Szurkowski wygrał kolarski Wyścig Pokoju i stał się idolem dzieciaków na rowerach, a „kolarzówka” weszła na listę marzeń każdego kilko i nastolatka. W zasadzie był to jedyny powód dla którego czekaliśmy na Pierwszą Komunię.
W roku ’77 zamordowano Staszka Pyjasa, studenta UJ, który miał odwagę krytykować komunistów rządzących w Polsce. A w ’78 r. na pokładzie Sojuz 30 wyleciał w kosmos Mirosław Hermaszewski, dotąd jedyny kosmonauta z Polski. W tym samym roku na kolejnego papieża konklawe kardynalskie w Rzymie wybrało Polaka – Karola Wojtyłę, który przyjął imię Jana Pawła 2. Konsekwencje tego faktu były nie do przecenienia, ale to długa opowieść. Radziecki przywódca L. Breżniew rok później niemal zakazał wizyty papieża w Polsce, choć uległ perswazji E. Gierka. To w czasie tej wizyty padły historyczne i znamienne słowa „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!„. No i rok później powstał związek „Solidarność”. Generalnie, jak już wspomniałem, my wszyscy, którzy obserwowaliśmy ten wybór i pontyfikat możemy się czuć Pokoleniem JP2!
W 1979 r. była zima stulecia, którą pamiętam, bo zaspy śnieżne były wtedy wyższe ode mnie, a zabawa przednia. Nikt nie odwoływał zajęć w szkołach, a życie ogólnie toczyło się swoim rytmem.
Blaski i cienie lat 80-tych.
„Miałem dziesięć lat…” – śpiewał w 1982 r. Grzegorz Markowski z „Perfect”. Utwór „Autobiografia”, do którego muzykę ułożył Zbigniew Hołdys, a słowa Bogdan Olewicz opowiada o trzech przyjaciołach, którzy chcieli zdobyć świat. W roku ’82 miałem lat jedenaście, ale wtedy rodziła się przyjaźń trójki chłopaków w bydgoskiej podstawówce. Byłem jednym z nich. Znaliśmy się od „zerówki”, czyli od szóstego roku życia. Fascynowała nas literatura s-f, technika i sport. Zbieraliśmy znaczki, postery z zespołami rockowymi i wspomniane już wcześniej zdjęcia z Gwiezdnych Wojen. Pływaliśmy w klubie „Astoria” i toczyliśmy długie rozmowy o wszystkim. Ta przyjaźń przetrwała długie lata. Jeden z nas w 2010 r. odszedł już do wieczności, ale we dwóch nadal spotykamy się na filozoficznych pogawędkach. To niezwykłe, ale prawdziwe. No i w tekście jest mowa o Poli Raksie, czyli moim numerze 1 na liście „Gorących towarów”.
Co się zaś tyczy świata, jaki nas otaczał, nie był mimo wszystko taki szary, jak można by się spodziewać. Był kolorowy od marzeń. Był też pełen zagrożeń…
W lata 80-te polska weszła z papieżem Polakiem i Edwardem Gierkiem po raz kolejny wybranym na I sekretarza KC PZPR, noblistą Czesławem Miłoszem oraz z rekordem świata w skoku o tyczce Ryszarda Kozakiewicza na olimpiadzie w Moskwie, gdzie sportowiec pokazał swój słynny gest skierowany do radzieckich kibiców, którzy gwizdali na niego próbując go zdeprymować.
W sierpniu 1980 r. po strajkach stanęła Stocznia Gdańska, a gdy do buntu przyłączyły się kolejne zakłady powstał Komitet pod przewodnictwem Lecha Wałęsy. Gierek odmówił radzieckiemu ambasadorowi użycia siły do stłumienia strajków. To mało znany fakt, ale w moim odczuciu wart podziwu. W następstwie w Szczecinie rząd podpisał z protestującymi porozumienie przyjmując część postulatów; między innymi poszanowanie konstytucji (…o jak my to znamy, kiedy władza ma w nosie prawa obywateli, a hasło „KONSTYTUCJA” pojawia się na ustach, sztandarach i koszulkach…), a także ograniczenie cenzury, przywrócenie do pracy zwolnionych wcześniej robotników i udział samorządu pracowniczego w zarządzaniu.
6 września ze stanowiska ustąpił E.Gierek (po czym wyrzucono go z KC jako winnego kryzysowi), po którym rolę przewodnią partii objął Stanisław Kania, który w listopadzie spotkał się z Lechem Wałęsą. W ’81 r. premierem, a następnie I sekretarzem KC był Wojciech Jaruzelski, który 13 grudnia wprowadził w Polsce stan wojenny! Wojsko otoczyło stocznię w Gdyni a oddziały ZOMO pacyfikowały strajki, w wyniku czego w kopalni „Wujek” zginęło 9 górników, a 21 zostało rannych. Do walk z protestantami skierowano wojsko, czołgi i helikoptery… O tym, jak ja widziałem tamten czas pisałem w komentarzu do bieżących wydarzeń w zakładce „(Nie tylko)Polski bigos” do czego zamieszczam tutaj linkę…
W roku ’81 premierę miał kultowy film Stanisława Barei „Miś” z którego dialogi zna niemal każdy dzisiejszy 50-cio latek („parówkowym skrytożercom mówimy nie!”, „to jest miś na skalę naszych możliwości”), powstał zespół „Lombard” i „Republika” z Grzegorzem Ciechowskim, którego „Nieustanne tango”, czy „Biała flaga” były hymnami zbuntowanej młodzieży, a ja słuchałem tej muzyki z płonącymi uszami!
W roku 1981 trenerem polskiej reprezentacji w piłkę nożną został Antonii Piechniczek, który doprowadził ją do 3-go miejsca w Mistrzostwach Świata w Hiszpanii rok później. My z pokolenia ’70 pamiętamy tamte emocje i piosenkę Łazuki „Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek, tego nie wie nikt…”. Wpatrywaliśmy się w ekrany cz-b telewizorów „Neptun”, lub kolorowych „Rubin” i zagryzaliśmy palce, gdy na boisko wbiegali Młynarczyk, Lato, Boniek, Żmuda, czy Szarmach, aby znokautować w pierwszej rundzie Peru 5:1, a w drugiej mierzyć się z drużyną ZSRR, co wobec trwającego w kraju stanu wojennego miało wymiar polityczny (na widowni powiewały flagi NSZZ „Solidaność”). Ten mecz zakończył się remisem 0:0, ale awansem Polaków! W półfinałach jednak pokonali nas Włosi (Mistrzowie Świata), choć w meczu o 3 miejsce Polacy dołożyli Francuzom 3:2. W drużynie Argentyny grał na tych mistrzostwach Diego Maradona, którego kariera dopiero się rozpoczynała.
24. kwietnia ’82 wyemitowane zostało pierwsze notowanie Listy Przebojów programy Trzeciego – kultowa audycja naszego pokolenia! Prowadzona od początku była przez Marka Niedźwiedzkiego. Zwyciężyła wówczas piosenka „I’ll Find My Way Home” Jon nad Vangelis, a drugie miejsce zajął Maanam z „O! Nie rób tyle hałasu”, który to kawałek w kolejnym notowaniu zajął pierwsze miejsce.
W roku ’82 powstał zespół Lady Pank.
31. grudnia zawieszony został stan wojenny, jednak nie zmieniło się nic w działaniach rządu, czego dowodem jest między innymi śmierć maturzysty Grzegorza Przemyka pobitego w komisariacie przez MO w Warszawie. Wywołała ona jednak fale manifestacji. W czerwcu do Polski ponownie przyjechał z pielgrzymką JP2, a w lipcu został definitywnie zaniesiony stan wojenny. W październiku zaś Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.
Na świecie zaś Apple Computer zaprezentował pierwszy komputer z myszką. Szok!
A w roku 1986 komunistyczny rząd polski ogłosił amnestię dla ponad 10 tysięcy więźniów politycznych. „Solidarność” wznowiła jawną działalność. W tym samym roku premierę miał film „Nieśmiertelny” z muzyką Queen, z Ch. Lambertem i S. Connerym w rolach głównych – dla moich przyjaciół i dla mnie film kultowy. 26. kwietnia miała zaś miejsce tragiczna w skutkach katastrofa w elektrowni jądrowej w Czernobylu na Ukrainie. Pamiętam z tego okresu ohydny smal płynu Lugola, jaki zadano nam pić. Ja zaś zakończyłem naukę w szkole podstawowej i zakwalifikowałem się do Technikum Budowlanego im. J. Gagarina w Bydgoszczy. Ale o tym innym razem…
Czego słuchaliśmy w wakacje roku 1986?
Polskie hity z tamtego okresu to:
Lombard „Gołębi puch”, Tilt „Rzeka miłości”, „Moja krew” Republiki, czy „Jesteśmy ze stali” Maanam.
Z kawałków zagranicznych:
Alphaville „Dance with me”, Van Halen „Why can’t this be love”, Peter Gabriel „Sledgehammer”, lub Saxon „Broken Heroes”.
Pamiętam z tamtego okresu gorączkę wyczekiwania na kolejne notowanie LP3 i pielgrzymki do „Nory” (pirackiego centrum nagrywania muzyki na taśmach magnetofonowych), na Starym Rynku w Bydzi, imprezy na zakończenie podstawówki i te z wakacji. Z lat 1983-86 pochodzą pierwsze moje próby literackie, do których podjęcia zachęciła mnie moja „polonistka”, która zaszczepiała w nas umiejętność niesztampowego, niezależnego myślenia i rozumienia. Działo się!