Po lekturze Mike Lankforda mam mieszane uczucia. Z jednej strony odmitologizowanie Leonarda z Vinci powoduje, że staje się bliższy, a z drugiej utrwalony w mojej świadomości obraz mistrza wykoślawił się i pokazały się na nim spękania, złuszczyła się farba ukazując szary podkład. Niewątpliwie jednak książka warta jest przeczytania właśnie dla zmierzenia się z tą prowokacją. Polecam!