…czyli jedna z pułapek realizacji projektów, oraz jak nastawienie wpływa na wynik.
Oto jeden z odwiecznych dylematów; pełna, czy pusta, gdy zawartości w połowie.
W tym porzekadle tkwi prawda o świecie, w którym nic, nigdy nie jest idealne. To cios dla perfekcjonistów i rozczarowanie dla idealistów, ale realiści są w raju, bo mogą wreszcie powiedzieć swoje „a nie mówiłem!”. A jednak realizacja projektów, to dążenie do skutecznych rozwiązań napotykanych problemów. Niekiedy wystarczy, by szklanka była w połowie pełna, lecz zwykle to za mało, a kompromis to coś, co nie zadowala nikogo i jeśli daje efekty, to tylko krótkotrwałe. Tak uważam.
Z resztą brak ideału nie jest niczym przygnębiającym, bo czyż nie lepiej gonić króliczka, niż złapać go? Jednak, w tym stwierdzeniu najważniejsze jest, by gonić. Problem zaczyna się, gdy nasze nastawienie wpływa na realizację projektu. Szkodliwe może być zarówno, gdy brak nam realnej oceny sytuacji, jak i satysfakcji z tego, co już osiągnięte i wiary w sukces. W obu przypadkach warto zadać sobie pytanie o to, co stanowi te magiczne 50%, czyli co już mamy, a także rozważenie, co powinno stanowić te 50%, jakich nam brakuje do pełni szczęścia, aby szklanka była pełna w stopniu satysfakcjonującym. Im trafniej to opiszemy, tym efekt będzie lepszy. Analiza w obu przypadkach da często zaskakujące odpowiedzi.
Mamy więc po jednej stronie potencjały np. w postaci umiejętności, wiedzy, czy doświadczenia, po drugiej cele i oczekiwania, a jednak wciąż coś nie pozwala nam zrealizować projektu. W końcu spada motywacja, wiara we własne siły, a kolejne próby spalają na panewce. Jak dobrze to poznałem! Z pomocą może przyjść kilka pytań, na które odpowiedzi pozwolą rozpakować problem.
Po pierwsze; czy realizacja celu jest rzeczywiście zależna w 100 % od nas? Może tak nam się tylko wydaje, bo nie bierzemy pod uwagę rodziny, przyjaciół i malkontentów w pracy, braku jakiś zasobów. Zastanówmy się nad osobami mającymi nawet najmniejszy wpływ na nasze projekty i nad tym, jak ich nastawienie wpływa na realizację. Niekiedy niewiele trzeba, by krytyk zmienił się w osobę wspierającą, a jeśli nawet krytykiem zostanie, kto jak nie on da nam prawdziwy i cenny feedback? Oceńmy także, czego potrzebujemy od siebie i innych. Te zasoby niekiedy są na wyciągnięcie ręki, choć czasem trzeba siegnąć dalej i głębiej. Zastanowienie się nad tym, co możemy zrobić, aby odzyskać 100% wpływu otworzy nam bramę do realizacji zadania. Idąc dalej; cel, jaki stawiamy naszemu zespołowi lub sobie samym może wyglądać na nierealny. Wtedy warto zastanowić się nad jednym, pierwszym krokiem, który może być niewielki i prosty, a uruchomi lawinę możliwości, a przede wszystkim zasili nas wiarą w skuteczność działania. Nie da się? A gdyby wszystko było możliwe? Gdybyśmy mieli taki zaczarowany ołówek, jak w bajkach z mojej młodości? To, co odpowiemy sobie o działaniach, jakie byśmy wtedy podjęli, przetransponowanie tego na grunt możliwych realizacji, może być gotowym planem.
Warto także zawsze ocenić koszty. Jak projekt wpłynie na nas i otoczenie. I co najważniejsze; ustalić datę realizacji, zarówno pierwszego kroku, jak i celu głównego.
Tyle cennych rzeczy może się zdarzyć, podczas wpatrywania się w szklankę, która do połowy… To wciąż ta sama szklanka i ta sama jej zawartość. Różnice stanowi paradygmat, ale też przemyślenie, co z tym zrobimy.
Zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości, może odmienić życie i nie chodzi mi o zmianę okularów na różowe, lecz o ów realizm, który po opisanych zabiegach nie jest tylko cyniczną postawą „a nie mówiłem”, lecz stanowi ścieżkę do rozwiązania. To nie jest proste, wiem. Największą walkę toczymy z samymi sobą, w naszych głowach. Ale to walka o wszystko. Od tego zależy, czy będziemy zwycięzcami, czy wciąż będziemy tylko marzyli i patrzyli z uwielbieniem na tych, którym się udało. Olbrzym drzemie w każdym z nas. Obudźmy go!
A dla Was szklanka jest zwykle do połowy pusta, czy pełna?
Pozdrawiam.