Jesienne rozstania.

Wiosennej miłości

nie do twarzy w bladych woalach jesieni 

w pamięci ma szafirowe niebo 

słoneczne rozśpiewanie przestrzeni

a serce przygasa, przycicha

aż po deszczowe rozstanie

Tak będzie lepiej, mówię

Tak lepiej, kochanie…

Jeszcze spacer ostatni, 

w parku alejkach pustych, 

w batystowym lamp świetle

on marzy o kochanki swej ustach, jednak

ulotność jesienna gorącą chęć zmienia

w mgliste zamyślenie

Choć tak żal pocałunków

żal mi niewypowiedzenie.

I w ciszy tej zziębniętej, słowa niewypowiedziane, 

liśćmi, z drzew lecą suchłe; rozstania pieczęcie 

barwę smutku ma drzewo i ścieżka i bezsłowny dialog

samotne jest pragnień jesienne więdnięcie

Jak więc przeżyć wiosennej miłości nieprzywykłej

do z wyśnień tkanego pejzażu i marzeń spełniania 

kiedy nie zostało nic ponad jeden, jedyny 

chłodny pocałunek rozstania…